nimble_asset_280482687_123829926959057_8155123098125611306_n

Historia pasieki Wiking

Tradycja i pasja.

Tak nazwałbym filary na których umiejscowiona jest nasza pasieka. Choć dzisiaj już możemy pochwalić się tradycją pszczelarską naszej rodziny, to nie jest ona aż tak długa byśmy nie znali jej początku.

   A wszystko zaczęło się w 1931 roku. Był początek czerwca, a pogoda upalna. Mój dziadek Jan Grzybowski miał wtedy 11 lat. Jadąc rowerem zauważył na gałęzi drzewa pszczeli rój. Początek czerwca jest w naszych stronach dokładnie tym okresem, gdy pszczoły roją się i szukają nowego miejsca do zamieszkania. Dziadek, najprawdopodobniej wiedział czym jest rój, ponieważ jeden z jego wujków miał pszczoły. Zadziwiające jednak jest to, że młody chłopak postanowił go złapać. Pojechał więc po skrzynkę do której strząsnął pszczoły. Następnie zawiózł je do domu, aby pokazać rodzicom. Oni jednak nie wiedzieli co z tymi pszczołami zrobić. Zawiadomili więc okolicznego pszczelarza i oddali mu znalezisko.

   Ta historia mogłaby się skończyć w tym momencie, jednakże dla młodego Janka, jego życiowa pasja dopiero się zaczynała. Zainteresował się bowiem żywo pszczołami i dokładnie wypytał pszczelarza o te cudowne owady. Pszczelarz odpowiadał na każde pytanie i pokazał mu jak z bliska wygląda praca w pasiece.

 

  Po niedługim czasie Jan miał już swoje pszczoły, przy których nabierał doświadczenia i pozyskiwał swój pierwszy miód.

   Kilka lat później w 1939 roku wybuchła wojna. Dla Łobżenicy, miasteczka położonego tuż przy granicy z Rzeszą okupacja zaczęła się już kilka godzin po jej wybuchu. Rozpoczął się okres terroru i surowego prawa. Jednym z jego punktów, była likwidacja polskiego pszczelarstwa. Zabrano wszystkim Polakom rodziny pszczele i utworzono kilka dużych pasiek, które miały służyć tylko Niemcom. Posiadanie pszczół przez polaków było zabronione, a za złamanie zakazu groziła śmierć.

   W tym samym czasie na strychu domu Grzybowskich ulokowane były ule, którym za wylotki służyły uchylone dachówki. Te pszczoły miały tam tylko przetrwać. Nie wiem nawet czy ktoś się nimi zajmował, ponieważ mojego dziadka los kierował daleko od domu.

   Gdy okupacja się skończyła, Jan dalej posiadał pszczoły. Nie wiadomo, czy te same które były na strychu, lecz pasieka w niektórych latach liczyła około 10 pni. Jako młody chłopak, mój ojciec Stanisław, także interesował się pszczołami i pomagał dziadkowi w pasiece. Po śmierci dziadka długie lata posiadał pszczoły. 

   W tym momencie zaczyna się moja historia, choć tylko epizodycznie. Pamiętam bowiem, jak jako mały chłopiec stałem przy ulu z rozpalonym podkurzaczem i dymiłem, gdy ojciec wyciągał ramki. Miałem wtedy może siedem lat i pamiętam, że bardziej od pszczół interesował mnie sam podkurzacz, który mógłby służyć w zabawie jako parowa lokomotywa pociągu.

  

nimble_asset_317815660_147116651413044_367032724316587380_n
nimble_asset_438101182_413916591399714_8151834176776566730_n

 Gdy chodziłem już do gimnazjum, pszczoły kojarzyły mi się tylko negatywnie. Gdy rodzice wyjeżdżali w maju i czerwcu, miałem zerkać, czy pszczoły się nie roją i gdy to zauważę oblać je wodą z węża, aby wróciły do ula. Ja zawsze jakoś te pszczoły przyciągałem. Miałem wrażenie, że za każdym razem, gdy tylko zbliżę się do pasieki to pierwsza lepsza próbuje mnie użądlić.

   Wszystko zmieniło się gdy byłem w trzeciej klasie. Wtedy mój starszy brat który wcześniej miał okazję pracować przy pszczołach zarówno z dziadkiem, jak i tatą, zainteresował się pszczołami. 

   Mój dziadek i ojciec pszczelarzyli w sposób amatorski, dawnymi metodami. Brat poznał zaś zawodowego pszczelarza, który zaczął go uczyć. Szybko więc pojawił się ul Wielkopolski, kompleksowe zwalczanie warrozy, tworzenie odkładów, zamiast czekania na rojenie, elektryczna miodarka i najważniejsze. Wędrówki z pszczołami !

   Nie muszę ukrywać, że niedługo po tym sam wsiąkłem w pszczelarstwo. Chodziłem do pasieki kiedy mogłem i pomagałem przy przewożeniu pszczół. Chwilę później sam miałem już trzy ule! Co nie robiło może wrażenia przy liczbie ponad trzydziestu które miał mój brat, ale kończyłem wtedy liceum i poważnie zastanawiałem się, czy studiować pszczelarstwo.

  

 Końcowo jednak wybrałem inny kierunek, a po rozpoczęciu studiów zapał do pszczół szybko mi opadł. Zlikwidowałem swoją pasiekę i zająłem się innymi rzeczami. Później przeprowadziłem się do Poznania, gdzie mieszkałem trzy lata. Temat pszczół był we mnie uśpiony, jednak gdy biegałem po parkach i widziałem kwitnące akacje lub lipy, wyłączałem muzykę i słuchałem jak brzęczą pszczoły. 

   Wszystko zmieniło się, gdy kończyłem studia magisterskie i zastanawiałem się z moją obecnie żoną, a wtedy jeszcze dziewczyną, czy chcemy zostać w Poznaniu, czy wracamy w nasze strony. Postanowiliśmy wrócić, aby być bliżej rodziny. Pomyślałem wtedy, że może skoro wrócę do rodzinnego domu, to zrealizował bym swoje dawne marzenie o solidnej pasiece. 

   Założyłem sobie, że chciałbym podejść do sprawy poważnie, wymyśliłem więc nazwę i koncepcję naszych socjal mediów. Nazwa miała nawiązywać do mojego zainteresowania historią i kulturą wczesnośredniowiecznej Skandynawii i Wysp Brytyjskich. Kończyłem wtedy studia na kierunku Historia Wojskowości i swoją pracę magisterską pisałem o Epoce Wikingów w Anglii, więc temat ten był bardzo żywy. 

   Uświadomiłem sobie jednak, że nie pamiętam wielu rzeczy związanych z pszczelarstwem. Postanowiłem to nadrobić. Była jesień, a wiosną miałem wrócić do Łobżenicy. Ilość książek i filmików na YouTube, które wtedy pochłonąłem była niezliczona. Mój współlokator śmiał się, że moje pszczoły brzęczą już od rana w pokoju.

   Przyszła wiosna, kupiłem ule i pszczoły 15 sztuk i zrobiłem kolejne 15 odkładów. Tamten maj był koszmarny, miałem starą ręczną miodarkę i musiałem wykręcić rzepak. Ramię bolało, ale dałem radę. Sukcesywnie kupowałem nowy sprzęt, sprzedawałem miód i powiększałem pasiekę. Z trzydziestu rodzin zrobiło się pięćdziesiąt, później siedemdziesiąt. 

   Dzisiaj jestem w momencie w którym pszczelarstwo zajmuje kluczowe miejsce w moim życiu i życiu mojej rodziny. Nadal się rozwijam. Każdy rok przynosi całkiem nowe doświadczenia i na zmianę cieszy i smuci. Takie jest pszczelarstwo, w szczycie sezonu masz już momentami dosyć, ale gdy robi się już chłodniej i pszczoły nie wylatują z ula, to tęsknisz i wiesz, że będziesz czekać kilka miesięcy by je ujrzeć. 

 

   To nasza historia, a jaka czeka nas przyszłość?

nimble_asset_277579789_110351374973579_3850910928899064494_n-1